Nie każdy kot na drzewie potrzebuje pilnej pomocy
Od czasu do czasu, są zgłoszenia do straży pożarnej z rozpaczliwymi apelami ludzi: „Kot wszedł na drzewo i nie potrafi zejść!”. Straż przeważnie szybko reaguje. O ile nie ma poważniejszych zgłoszeń do wypadków czy pożarów w tym samym czasie.
Tak było w przypadku dwóch telefonów do straży pożarnej w Białej Podlaskiej. Obydwa koty siedziały na drzewie. Jeden jak się później okazało sam zszedł. Ten drugi wymagał jednak naszej interwencji. W miejscowości Ossówka, gm. Leśna Podlaska, kot znajdował się na szczycie korony drzewa i nie mógł samodzielnie zejść z drzewa. Działania Straży Pożarnej polegały na zabezpieczeniu terenu działań oraz podjęciu kota z korony drzew przy pomocy drabiny przenośnej oraz podnośnika mechanicznego SHD 23. Kot został przekazany pod opiekę właścicielowi.
W działaniach brały udział dwa zastępy JRG Biała Podlaska.
Czego nie robić!
- Nie wolno straszyć kota, który siedzi na drzewie.
- Nie próbuj pryskać go wodą. Przestraszony kot prędzej wejdzie jeszcze wyżej lub zeskoczy, co bardziej mu zagrozi.
- Nie należy przycinać pazurów kotom wychodzącym – służą im do obrony, a także ułatwiają zejście z wysokości.
Co możemy zrobić?
- Zadbać o spokój i ciszę.
- Poprosić właścicieli psów o to, by oddalili się od drzewa, na którym utknął kot.
- Poprosić gapiów, by odeszli spod drzewa i oddalili się do swoich spraw.
- Namawiać kota łagodnym głosem do zejścia. Pokazywać mu najprostszą drogę, wabić przysmakami.
- Dobrze jest podstawić drabinę lub długą deskę – po ukośnej powierzchni łatwiej będzie zwierzęciu zejść.
Kiedy dzwonić po Straż Pożarną?
Czas, jaki upłynął od momentu zauważenia kota na drzewie do momentu wezwania Straży pożarnej, powinien wynosić około 12 godzin lub nawet więcej. Większość zwierzaków sama potrafi w końcu zejść na ziemię.
Czasem warto poczekać do nocy albo następnego dnia i jeśli przez ten czas kot nie zejdzie, już bez wahania powiadomić strażaków. Jeśli jednak mamy podejrzenia, że zwierzę jest ranne lub chore, wtedy jak najbardziej skorzystajmy z numeru alarmowego. Pamiętajmy, żeby na miejscu był właściciel kota, by strażacy mogli go mu przekazać.
Opracowanie i zdjęcia: KM PSP Biała Podlaska